
Holender Mathieu van der Poel, mający 28 lat, triumfował jako mistrz świata w kolarstwie szosowym. Podczas niedzielnych zawodów w Szkocji jako pierwszy przekroczył linię mety.
Na drugim miejscu uplasował się Belg Wout van Aert (strata 1:37 min. do zwycięzcy), a na trzecim Słoweniec Tadej Pogacar (+1:45). Wyścig ze startu wspólnego odbywał się na trasie prowadzącej z Edynburga do Glasgow.
Zmagania miały dramatyczny przebieg. Były przerwane na chwilę przez protest ekologów, dochodziło do licznych upadków i kraks, a cały wyścig towarzyszył ulewny deszcz. Michał Kwiatkowski, jedyny reprezentant Polski, nie zdołał sprostać ekstremalnym warunkom i nie ukończył rywalizacji.
Kilka kilometrów przed metą, Mathieu van der Poel doznał upadku, jednak na szczęście nie odniósł poważniejszych obrażeń i nie uszkodził swojego roweru. Chociaż stracił kilkanaście sekund przewagi, to nie załamał się i kontynuował samotny atak, nie pozwalając się dogonić rywalom.
- Szczerze mówiąc, pod koniec tego wyścigu myślałem głównie o ubiegłorocznych Mistrzostwach Świata i o tym, że teraz to słodki rewanż za tamte doświadczenia – powiedział pełen radości Mathieu van der Poel.
W poprzedniej edycji MŚ w Australii, doszło do kontrowersji związanej z Van der Poelem. W nocy poprzedzającej wyścig ze startu wspólnego, w którym Holender był jednym z faworytów, spędził kilka godzin w areszcie po tym, jak lekko popchnął jedną z nastolatek, które stwarzały hałas przed jego pokojem hotelowym.
Van der Poel został uniewinniony przez australijski sąd, ale noc spędzona w celi miała wpływ na jego wyniki sportowe, uniemożliwiając zdobycie tytułu. Teraz, ten wielokrotny mistrz świata w kolarstwie przełajowym, osiągnął upragniony sukces również w kolarstwie szosowym.